wtorek, 9 maja 2017

Zestaw #15 - Drobna zmiana cz.2

Drugi wpis pod tytułem "Drobna zmiana" dotarł do Was ze sporym opóźnieniem. Niektórzy, jak i piszący te słowa, odwiesili już zimowe okrycia do szaf i szykują się do letniego sezonu. Tymczasem poniższy zestaw prezentuje się w nieco chłodniejszym stylu, ale wynika to właśnie z założeń tej miniserii. Jeśli chcecie bliżej poznać tę koncepcję, zapraszam do lektury.

Oba zestawy zostały sfotografowane jesienią zeszłego roku. Dzielił je tydzień lub dwa odstępu (wybaczcie nieścisłość, nie pamiętam dokładnie), więc możemy założyć, że powstał w podobnych warunkach pogodowych. Podstawę miała stanowić marynarka i spodnie, a tytułową drobną zmianę reprezentują koszula i dodatki. Płaszcz  przydał się jako okrycie wierzchnie, gdyż w trakcie robienia zdjęć było dość chłodno.

Płaszcz to w zasadzie bliźniaczy model tego, który pojawił się w poprzednim wpisie. Również wykonany z mieszanki wełny z kaszmirem, więc niezwykle miękki i przyjemny w noszeniu. W przeciwieństwie do swojego granatowego bliźniaka, beżowy model nieco bardziej rzuca się w oczy i uchodzi za bardziej "modny". Osobiście jestem większym fanem granatowego, ale i temu nie mogę odmówić uroku, szczególnie w połączeniu z brązowymi akcentami.

Ujęcie prawie jak z rozkładówki GQ ;)

Marynarkę i spodnie znacie już z pierwszej części. Przypomnę więc pokrótce, że marynarka to przerobiony model z sieciówkowych wyprzedaży, który może nie jest idealny, ale służy mi całkiem dzielnie. Dość sztywny materiał okazał się dobrze sprawdzać w codziennym użytkowaniu bowiem nie gniecie się zbyt mocno i dobrze trzyma fason. Spodnie to jeszcze bardziej przerobiony model (dwa rozmiary w dół) nietypowych jeansów, które postanowiłem nosić w wersji a'la eleganckiej. Denim, z którego zostały wykonane, nie jest bardzo gruby i ma nieco połyskujący, śliskawy chwyt, co upodabnia go do spodni garniturowych. W pierwszym wpisie zapowiadałem ich dalsze przeróbki i tak też się stało, ale uda dalej się marszczą ;) Niewiele można już z tym zrobić, po części to efekt mocnych ingerencji w krój, po części mojej budowy nóg.

Koszula jest głównym bohaterem tej drobnej zmiany. Formalność detali stoi na tym samym poziomie co poprzednio (jeśli nie wyższym) - szeroko rozcięty kołnierzyk i mankiety portofino. Mimo tego, ze względu na wybraną tkaninę, ma ona nieco mniej oficjalny charakter niż jej białą poprzedniczka. Niebiesko-biała pepita okazała się świetnym wzorem koszulowym, nie tylko z daleka zlewa się w jednolity błękit, ale dodaje tkaninie delikatnej faktury, a przede wszystkim charakteru. To dla mnie wzorcowy model koszuli do smart-casualu - łączy stosunkowo formalny krój i dość nieformalną tkaninę. Oczywiście można by było założyć po prostu błękitną lub białą koszulę, ale kupienie takiej nie stanowi ogromnego wyzwania. Mój model jest zaś jedyny w swoim rodzaju i to jest to, co lubię w nim najbardziej.

Do szarości i błękitu, według mnie, świetnie pasują wszelkie odcienie brązu. Teoretycznie to zestawianie bar zimnych z ciepłymi i nie powinno się udać, ale ja je bardzo lubię. Brąz na często ginie wśród innych kolorów i wydaje się nijaki, W tym połączeniu, na tle spokojnego błękitu i jeszcze spokojniejszej szarości, ma szansę wybrzmieć i pokazać się z tej najlepszej strony.
Krawat to wariacja na temat wełnianego donegal'u, stąd charakterystyczne białe kropeczki o nieregularnym rozmieszczeniu. Poszetka z kolei to piękny drukowany jedwab z florystycznym motywem paisley. Całość dopełniają bordowo-granatowe szelki (póki co mój jedyny egzemplarz) oraz szal z geometrycznym motywem i połączeniem brązu i pomarańczowego.

Sztyblety również znacie z poprzedniego wpisu. Mimo iż ten rodzaj butów niezmiennie mi się podoba, to nosząc ten model, nabrałem doń nieco dystansu. Okazuje się, że dobre sztyblety to nie taka prosta sprawa i mój sieciówkowy placeholder kiepsko zdaje egzamin. Wszystko przez dość szerokie ujście cholewki, które sprawia, że nogawka spodni zahacza się u góry podczas chodzenia. To niesamowicie irytujące i dlatego bardzo rzadko noszę te buty. Trzeba rozejrzeć się za czymś o lepszej jakości ;)

Jak widzicie, przy zestawieniu dość bazowych elementów, nawet przy wykorzystaniu kilku drobnych wzorów, nie mamy wrażenia przesytu. Obracając się w odcieniach dwóch, trzech kolorów łatwiej jest je między sobą łączyć. Mnie szczególnie przypadło do gustu połączenie brązu, błękitu i szarości, któe od tamtej pory bardzo często pojawia się w moich zestawach.
Drobna zmiana to miniseria, która miała Wam pokazać, że przy zmianie zaledwie kilku elementów zestawu, ale pozostawieniu głównych składowych, możemy uniknąć nudy i powtarzalności, minimalizując jednocześnie liczbę potrzebnych nam ubrań. Chcielibyście zobaczyć kolejny wpis w ramach tej serii? Może macie jakieś propozycje zestawów do porównania? Dajcie znać w komentarzach i do następnego!
Meander



Płaszcz: Macaroni Tomato (wypożyczony na potrzeby sesji)
Marynarka: Mango
Spodnie: H&M
Koszula: Macaroni Tomato MTM
Krawat: Miler Menswear
Poszetka: Dignito
Szal: Macaroni Tomato (wypożyczony na potrzeby sesji)
Szelki: Pewienpan.pl
Buty: H&M

*produkty marek , których nazwa jest pogrubiona zostały mi przekazane nieodpłatnie w ramach współpracy promocyjnej

5 komentarzy:

  1. No no, klasa sama w sobie. Mi chyba też bardziej się podoba granatowy płaszczyk z Twojego poprzedniego wpisu, ale ten wygląda bardziej retro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi już faza na beżowe płaszcze minęła, bo ostatnio ciągle nosiłem jeden. Teraz pora na coś szarego ;)

      Usuń
  2. Brązowe elementy jakoś tak ocieplają całą stylizację, mnie się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brąz jest w porządku, rzeczywiście ociepla cały strój :) w takiej stylizacji na pewno można zrobić niemałe wrażenie na płci pięknej ;) zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń