piątek, 22 lipca 2016

Felieton #6 - Wolnoć Tomku, w swoim domku.

W dzisiejszych czasach zwykło się przyjmować, że to co nosisz jest Twoją sprawą i nikomu nic do tego. Mamy konstytucyjnie zagwarantowaną wolność, a skoro wolność to i ubierać się możemy jak chcemy. I słusznie. Twoje ciało, twoją świątynią, a twoja ubrania, twoja sprawa. Ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie miał ochoty zwrócić komuś uwagi per: "przepraszam bardzo, ale ma Pan sporo za długie rękawy w tej marynarce".
Wiadomo, nie wypada. Ani zwracać uwagi, ani tym bardziej zaczepiać obcego na ulicy z taką błahostką. Toteż za każdym razem grzecznie gryzę się w język i spokojnie idę dalej. Ponieważ potem nieubłaganie nadchodzi kolejna refleksja - a, czy Ty się Michale tak na wszystkim znasz?

Bo wiecie, łatwo jest poprawiać kogoś z dziedziny, z której sami jesteśmy mocni. Oczytani, doświadczeni, opatrzeni dobrymi wzorcami. Tylko, że to jest nasz mikroświat. Światek, w którym każdy facet potrafi sam zawiązać krawat, wie co to kozerka i bez pudła dobiera koszulę do marynarki. Wychodząc z tej "bańki", trafiamy w rzeczywistość, gdzie dobrze dopasowane ubranie ma co któraś osoba, a spotkać mężczyznę w dobrze leżącym garniturze i z ładną łezką pod szyją to rzadkość. Trzeba jednak pamiętać, że takich mikroświatów jest mnóstwo.

Ktoś idzie ulicą i patrzy na mnie, dumnie wypinającego pierś w marynarce, oczywiście pod krawatem, a do tego jeszcze w białych spodniach. Patrzy i myśli - "ale ten gość kiepsko uczesany", bo np. jest profesjonalnym fryzjerem albo "oj kiepściutkie te buty, kiepściutkie", bo akurat jest szewcem z dziada pradziada. I myśli to samo co ja, patrząc na facetów w za dużych ciuchach - "no jak tak można?!". Można. Bo każdy ma swoją zajawkę i warto nie tylko o tym pamiętać, ale i szanować zainteresowania innych. Nie każdy musi wyglądać jak dandys, ba, nawet nie każdy musi wyglądać schludnie i elegancko.

Żeby jednak nie wyszło na to, że właśnie gdzieś po drodze obaliłem ideę prowadzenia bloga i edukowania w kwestii mody, to wspomnę, że mimo wszystko informować warto. Poprawiać również. Uczyć się od siebie nawzajem. W końcu co innego jak kolega z pracy zwróci nam uwagę na źle zawiązany krawat, niż jak zrobi to obcy mężczyzna na ulicy. Może wtedy warto posłuchać rady? ;)


Ja mam od tego bloga. Piszę co mi ślina na język przyniesie, czasem staram się coś doradzić, czasem coś pokazać by zainspirować. A czasem, tak jak dziś, po prostu podzielić się z Wami jakimś przemyśleniem i zapytać: czy Wam też zdarza się tak pomyśleć?
Meander
Zdjęcie otwierające pochodzi z witryny menstyle1.com

4 komentarze:

  1. Im mniejsze miasto tym wolność jakby bardziej ograniczona niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto walczyć z tym stereotypem, że poza dużym miastem nie można się dobrze ubrać! Ja pochodzę z małej wsi i mimo wszystko spotykam się raczej z miłymi komentarzami, niż z krzywymi spojrzeniami :)

      Usuń
  2. Niekoniecznie się z Tobą zgodzę. Uważam, że warto jest zwracać ludziom uwagi. Być może ktoś nie jest świadomy swoich błędów? Zresztą, co Tobie/mnie/komukolwiek szkodzi zwrócenie uwagi? :) Jakie będą konsekwencje? Co najwyżej ktoś, Ciebie/mnie/kogokolwiek, wyśmieje :). Z drugiej strony, być może kogoś ciekawego poznasz/poznam/poznasz. Ważna jest forma, w jakiej się to robi i tu jest chyba największy problem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem nawet najbardziej elegancka i stonowana forma może być odebrana jako przytyk lub wywyższanie się. Uznaję, że ubiór to dość prywatna sfera każdej osoby, a w te staram się bez przyczyny nie wkraczać. Potrzebna tu empatia i wyczucie, czasem można zwrócić uwagę, a czasem nie należy, trzeba wyczuć ;) Mimo wszystko, lepiej według mnie ugryźć się w język, niż kogoś urazić.

      Usuń