Gdy wchodzi się na grupy i fora poświęcone męskiej klasycznej elegancji, zewsząd otaczają nas pytania o to, gdzie kupić brogsy do 300 zł albo garnitur dwurzędowy do 1000 zł. Dlaczego takie produkty nie są szeroko dostępne, skoro pozornie jest nimi tak wielkie zainteresowanie?
Autorem dzisiejszego wpisu jest Mateusz Tryjanowski, z którym mam przyjemność na co dzień współpracować. Poczytajcie o jego przemyśleniach dotyczących elegancji i trendów oraz wpływu konsumentów na modę - Meander.
A czy Wy żyjecie w bańce elegancji? Ja zapewne tak i nie raz już łapałem się na tym myśleniu życzeniowym, o którym pisze Mateusz. Dajcie znać w komentarzach jakie są Wasze wrażenia po gościnnym wpisie i co sądzicie na temat bańki. - Meander.
Zdjęcie tytułowe thebespokedudes.com Pozostałe zdjęcia w kolejności występowania: styleforum.net, beyondfabric.tumblr.com, kingmagazine.se, permanentstyle.com, thearmoury.com
Autorem dzisiejszego wpisu jest Mateusz Tryjanowski, z którym mam przyjemność na co dzień współpracować. Poczytajcie o jego przemyśleniach dotyczących elegancji i trendów oraz wpływu konsumentów na modę - Meander.
Cóż, trzeba tutaj nieco brutalnie powiedzieć sobie pewną rzecz
wprost: my, ludzie zainteresowani klasycznym ubiorem, często żyjemy w
czymś, co nazwałbym "bańką elegancji". To oczywiście
dość robocza nazwa, ale nietrudno domyślić się o co chodzi. To w pewien
sposób ograniczona społeczność stylowych mężczyzn, obracająca się we
własnym gronie, którym wydaje się, że są liczną, gwałtownie
powiększającą się i wpływową grupą. Jest nas coraz więcej, to prawda.
Mimo to, wciąż jesteśmy w mniejszości.
Główny grzech, jaki popełniamy,
to przecenianie naszej roli i wpływu na rynek odzieżowy, a także
nieprzyjmowanie do wiadomości tego, że można się inaczej ubierać. Przez
to często, gdy coś nie jest szeroko dostępne, pragnęlibyśmy, aby to się
zmieniło - nawet jeżeli nie ma ku temu racjonalnego powodu, jakim jest
popyt na rynku.
Drążąc temat niszowych ubrań, wielu
blogerów (i nie tylko) wróżyło już powrót do łask takich elementów
ubioru jak garnitury dwurzędowe, kamizelki czy "dziadkowe" spodnie. Czy
mieli rację? Niektóre sklepy rzeczywiście zaczęły powoli wprowadzać
takie ubrania. Jest w tym jednak jedno "ale": często te ubrania są
wprowadzane w hmm... dość wypaczonej formie. Pojawia się zakładka - to
jedna, nie dwie, do tego dość płytka i mało funkcjonalna. Pojawiają się
mankiety - są karykaturalnie karłowate, po 2-3 cm. Pojawia się
dwurzędówka w ofercie - jest krótka i... różowa (to nie żart, to
przykład z pewnej sieciówki). Możnaby rzec, że Ci, którzy przewidywali
dość odważnie, myśleli zbyt życzeniowo.
Najbliżej prawdy znajdują
zapewne się Ci, którzy przepowiadają trend "casualowej elegancji" (w
języku angielskim najbliższym odpowiednikiem tu będzie "casual
tailoring" jako określenie typu ubrań). Stopniowa "deformalizacja"
klasycznego stroju, połączona z dodawaniem klasycznych elementów do
stroju nieformalnego wydaje się stanowić przyszłość męskiej zarówno
mody, jak i klasycznej elegancji. Męski ubiór od dawna zmierza w tym
kierunku, chociażby przyjmując smoking zamiast fraka, jako formalny
ubiór wieczorowy. Teraz po prostu ta tendencja staje się bardziej widoczna.
Dzieje się tak dlatego, że doszliśmy do granicy, gdzie ciężko jest w
dalszym ciągu obniżać formalność, wciąż pozostając w ramach tego samego
typu ubrań. Stąd mieszanie gatunków, objawiające np. noszeniem koszulek
polo z marynarkami lub spodni chino w zestawach koordynowanych.
Przykłady
tego, jak krawieckie tradycje mieszają się z ubiorem codziennym? Powrót
popoverów, czyli dowód na to, że koszula może przybrać mniej formalną
formę, wciąż nie wychodząc ze strefy klasyki. Kolejny? Dodawanie (nawet
przez sieciówki) chociażby wcześniej wspomnianych płytkich zakładek czy
bocznych regulatorów do spodni. Do tego oczywiście nie możemy zapomnieć o
coraz popularniejszych marynarkach bez podszewki, bez wypełnień, z
nakładanymi kieszeniami. Jeszcze kilkanaście lat temu takie marynarki
były w Polsce słabo dostępne. Teraz - możemy przebierać w ofercie
sieciówek, klasycznych sklepów z garniturami dużych marek, droższych
marek dla pasjonatów czy zamówić taką w szyciu MTM.
Pierwszy
to ten, którzy odnajdują się w nim i ochoczo mieszają elementy ubioru.
Wielu blogerów zainteresowanych klasyczną elegancją zaczęło dryfować w
tym kierunku, np. Simon Crompton z Permanent Style, znany raczej z
konserwatywnego stroju, zaczął często pokazywać się w koszulkach polo z
długim rękawem, łączonych z marynarkami. Na polskiej scenie chyba
najlepszym tego przykładem jest Łukasz Masłowski (Outdersen), który
świetnie łączy np. spodnie w bardzo klasycznym kroju w nieformalnych
zestawach.
Drugi obóz to ci konserwatywni, którzy wolą tradycyjny
strój. Myślę, że to są tak naprawdę Ci, którzy w istocie żyją w tym
czymś, co zostało przeze mnie nazwane "bańka elegancji". Ci fani
konserwatywnej, męskiej elegancji są w pewien sposób zamknięci na nowe
rozwiązania. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że może być inaczej. Oni
właśnie mają trudniej, bo trudniej na rynku znaleźć to, czego oni by
chcieli. Nic dziwnego, w końcu sklepowi łatwiej jest sprzedać np.
uniwersalną sportową marynarkę uszytą na miękko, niż formalny dwurzędowy
garnitur ze spodniami na szelki. Trudno jest żądać powszechnej
dostępności niszowego produktu, dużo łatwiej natomiast iść na
kompromisy.
Nie ma na co liczyć, że szeroko dostępne staną się owe
"dziadkowe" spodnie, czy marynarki dwurzędowe z szerokimi klapami, jak
to niektórym bardzo by zależało. Wszystko wskazuje na to, że cały czas
będziemy szukać rozwiązań kompromisowych między casualem a elegancją, bo
po prostu tak jest najwygodniej i najbardziej uniwersalnie. Nie dokona
się żadna "sartorialna rewolucja", jaka marzy się niektórym z nas. Ubiór
po prostu będzie ewoluował. A bańka elegancji? Na jej potrzeby będą
odpowiadać firmy prowadzone przez pasjonatów, dla pasjonatów. I
oczywiście, w ekskluzywnym wydaniu, krawcy bespoke.
Mateusz Tryjanowski
A czy Wy żyjecie w bańce elegancji? Ja zapewne tak i nie raz już łapałem się na tym myśleniu życzeniowym, o którym pisze Mateusz. Dajcie znać w komentarzach jakie są Wasze wrażenia po gościnnym wpisie i co sądzicie na temat bańki. - Meander.
Zdjęcie tytułowe thebespokedudes.com Pozostałe zdjęcia w kolejności występowania: styleforum.net, beyondfabric.tumblr.com, kingmagazine.se, permanentstyle.com, thearmoury.com
W 100% podzielam tezę oraz wnioski płynące z tekstu.
OdpowiedzUsuńDodam od siebie, że to dobrze, iż jest grupa konserwatywnych dandysów, ponieważ tacy ludzie przypominają innym, co jest poprawne a co już nie. W przeciwnym razie dalibyśmy się zaciągnąć na manowce różnym postępowym stylistom i sieciówkom.
To co mnie bardzo martwi, że elegantów (tych w dobrym rozumieniu) przybywa bardzo, bardzo wolno, a tandeta i ludzie źle ubrani zalewają ulice wręcz masowo. Wystarczy policzyć, ilu facetów chodzi w dresach (rzekomo eleganckich) oraz wytartych lub podartych jeansach. Takie zjawisko gównowatości w ubiorze moim zdaniem ma szerszy kontekst i jest rezultatem niskiej kultury masowej.
Najpoważniejsze pytanie pozostaje takie samo, czy tych elegantów faktycznie nam potrzeba, czy może społeczeństwo świetnie dałoby sobie bez nich radę?
UsuńOczywiście, stojąc po jednej stronie barykady, to smutna konstatacja ;) Dlatego warto dokładać od siebie drobną cegiełkę, by dobrze ubranych facetów przybywało nieco szybciej.
Wg mnie nie ma nic złego w noszeniu się klasycznie i stosowanie zasad "starej szkoły". Z drugiej strony, dobrze jest czasem poeksperymentować, spróbować czegoś nowego i otwarcie się na nowe. Byle z klasą, byle nie bezkrytycznie gonić na modą, byle wybierać to, w czym wyglądamy dobrze, a nie jak karykatura siebie.
OdpowiedzUsuńUmiar i wyczucie są bardzo ważne, ale myślę, że nawet jeśli ktoś ich nie ma, jest to jego prywatna sprawa jak się ubiera. My możemy jedynie wspierać te zestawy, które pasują nam estetycznie i starać się je promować.
UsuńSłuszny pogląd, ale myślę że casualowa elegancja, której pojawia się coraz więcej, będzie historyczną zmianą. Brakuje na naszych ulicach elegancji, która nadal za często wiąże się z uroczystościami, a nie ze zwyczajną troską o swój dobry wygląd. Oby zmiana zachodziła szybciej! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wszystko w swoim czasie. Możliwe, że coś się zdąży po drodze odmienić i to jest chyba ta cecha mody, która pozwala utrzymywać jako taką ciekawość.
UsuńDlatego ja nie zamykam się w tej bańce i nie próbuję na siłę udowodnić, że tylko ta klasyczna elegancja jest tą właściwą.
OdpowiedzUsuńWłaściwym czym? Elegancją? Trudno nam się oderwać od tego zlepku słów, który wydaje mi się nieco sztuczny (choć sam wiele razy z niego korzystałem). Trudno mi sobie wyobrazić w ogóle stwierdzenie, że jakokolwiek moda, czy styl jest jedynym właściwym, w końcu jego użytkownicy różnią się między sobą.
UsuńAle słusznie prawisz, nic na siłę (tylko młotkiem) ;)
super, lekko, naturalnie - to lubię! chociaż przy tych temperaturach tęsknię już troszkę na jesienią ;p
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej
OdpowiedzUsuń